Straszna historia wtorkowego popołudnia.

Popołudnie upływało leniwie. 

Nauka własna rozpoczęła się jak codziennie o 16.00. Internat został zamknięty, obecność sprawdzona. Wiedzieliśmy, że przez najbliższe dwie godziny będzie panowała cisza i spokój. W związku z czym, jak to porządni mieszkańcy internatu na nauce własnej - poszliśmy spać. No dobra, kilka osób się uczyło ale ponieważ było ciemno, zimno i ponuro najlepszym rozwiązaniem było opatulenie się ciepłym kocem i odespanie za krótkiej nocy.

Nagle błogi sen przerwał drażniący dźwięk dobiegający z korytarza.

 Usiłowaliśmy to przespać , udawać, że nie słyszymy. Niestety dźwięk narastał, stawał się coraz bardziej drażniący. Był t odgłos syreny alarmu przeciwpożarowego. Słyszeliśmy go nieraz. Zawsze były to fałszywe alarmy wywołane niechcący przez któregoś z mieszkańców.
Kiedy dźwięk syreny nie ustawał a przerażający głos zaczął wzywać nas do natychmiastowego opuszczenia pomieszczeń trochę się zdenerwowaliśmy. Zazwyczaj wychowawcy szybko wyłączają alarmy i można spokojnie spać dalej. 
Niestety po chwili do wszystkich pokoi po kolei wchodzili wychowawcy i zarządzali jak najszybsze opuszczenie pokoi. Poczuliśmy lekki dreszczyk - coś było nie tak.
Przed Internatem stał samochód strażacki - nie duży ale wychodząc widzielismy strażaka biegnącego korytarzem. Wychowawcy nie odpowiadali na nasze pytania - co się stało? Zachowywali kamienną powagę.

Strach i groza przybierały na sile...






Wyszliśmy z budynku w tym czym ... spaliśmy



Niektórym przerwano nawet  posiłek !
                                                      
   

 Byliśmy przerażeni a alarm ciągle wył i straszył.

                                 

                                  

                                   

W końcu wyszedł do nas strażak i wyjaśnił, że to tylko ćwiczenia.... uffff.

                                   

Z niektórymi chciał rozmawiać indywidualnie ... wiadomo trzeba było uspokoić rozchwiane nerwy młody ludzi.





Pan strażak stanowyczym tonem pouczył nas wszystkich jak ewakuacja w razie pożaru powinna wyglądać. Byliśmy mu wdzięczni za taką troskę o nasze zdrowie i życie. Zarządził powtórną ewakuację, która wyszła nam perfekcyjnie.








Nawet pani Dyrektor była z nas dumna :)


Teraz już wiemy co robić w razie pożaru, i mamy nadzieję, że nigdy tej wiedzy nie będziemy musieli wykorzystać w praktyce.

Zdjęcia: Sz. Truty

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co wiemy o bezpieczeństwie w internecie? Już całkiem sporo!

U nas też patriotycznie i świątecznie.