Okiem wychowawcy - żegnamy maturzystów.

Nadszedł, ten dzień, a właściwie ta noc - ostatnia w Internacie dla naszych maturzystów. Jutro już tylko zakończenie roku szkolnego a potem chwila oddechu i egzamin dojrzałości - do którego przygotowywali się te 3 lub 4 lata. Dla mnie - wychowawcy z najmniejszym stażem - to też ważny i trudny dzień. Żegnam dziś grupę młodych ludzi, którzy razem ze mną, we wrześniu 2015 roku przekroczyli pierwszy raz progi Internatu.
Bardzo byliśmy wtedy wszyscy wystraszeni - oni, ich rodzice i ja. Nikt z nas, tak naprawdę nie wiedział co nas czeka, jak wygląda internackie życie, czego możemy się spodziewać. Mieliśmy swoje nadzieje i obawy, tak samo gubiliśmy się w długich korytarzach Internatu.
Pierwsze miesiące nie były łatwe, uczyliśmy się siebie nawzajem i zasad panujących placówce. Wychowankowie musieli oswoić się z miejscem, w którym mieli spędzać większą część swojego licealnego życia, z nową szkoła, samodzielnością tęsknotą za domem, obowiązkami, życiem z dotychczas obcymi osobami w jednym pokoju. To nie jest łatwe i nie wszyscy poradzili sobie z tym, tych najwytrwalszych dziś żegnaliśmy.
Ci wystraszeni wtedy pierwszoklasiści są dziś dorosłymi ludźmi, skończyli szkoły, wiele się nauczyli, są odpowiedzialni, jeżdżą samochodami, mają plany na dalsze życie. Niedługo wyjadą za pracą, pójdą na studia, założą rodziny. Nie zawsze zdają sobie sprawę z tej swojej dorosłości, czasem potrzebują być na chwile jeszcze dziećmi. To równie trudny, jak nie trudniejszy czas jak ten 3 lata temu. Znowu zaczyna się nowe, nieznane.
Dla mnie to były 3 lata nauki. Oni nauczyli mnie bardzo dużo: o tym jak nimi rozmawiać, czego potrzeba współczesnym nastolatkom, czego się boją, o czym marzą. Trudna sztuka rozmowy dorosłego z nastolatkiem, wychowawcy z wychowankiem to codzienność pracy w Internacie, W tym samym dniu pociesza się złamane serce, pomaga nadrobić zaległości szkolne, przeprowadza trudne rozmowy dyscyplinujące i szuka zaginionego łóżka. Nie zawsze jest różowo - nauczyli mnie bardzo ograniczonego zaufania do nich i to były bolesne lekcje, ale zawsze w takich chwilach znalazł się ktoś wywołał jednak uśmiech na twarzy.
Ja dziękuję Wam kochani za te lekcje, te dobre i mniej fajne chwile. Byliście moim pierwszym rocznikiem, z którym przeszłam drogę od pierwszej klasy do matury. Popełniałam błędy, jak każdy człowiek, podejmowałam, nie zawsze wygodne dla Was decyzje - bo tak czasem trzeba, zawsze z myślą o tym, co dla Was dobre. Jesteście wspaniałymi, młodymi ludźmi, możecie osiągnąć w życiu wszystko o czym sobie tylko zamarzycie, Wasi rodzice na pewno są z Was ogromnie dumni. Ja również jestem.
Czego Wam życzę na to dorosłe życie?
- spełniania swoich marzeń - nie czekania aż same się spełnią,
- dobrych wyborów - w każdej dziedzinie życia,
- fantastycznych ludzi wokół Was - niech Was uskrzydlają zamiast dołować,
- jak najłagodniejszych zakrętów życiowych,
- stałego rozwoju własnych pasji -obyście mieli na to czas i możliwości,
-dostrzegania szczęścia w najmniejszych rzeczach,
- zachowania w sobie odrobiny dziecka,
- bezbolesnego wchodzenia w dorosłość,
- oczywiście powodzenia na maturze - będę z Wami myślami podobnie jak wszyscy wychowawcy, będziemy trzymać za Was kciuki.
I dla Was ode mnie garść zdjęć z mojego archiwum :)
Wasza pani Ewa :)


















































































































































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Co wiemy o bezpieczeństwie w internecie? Już całkiem sporo!

U nas też patriotycznie i świątecznie.